Majorka dzień III Cap De Formentor, to trzeba zobaczyć! #Must See

01:34

Zdecydowanie jednym z miejsc na Majorce, które trzeba zobaczyć jest Cap de Formentor! Prawdziwy Highlight jeśli chodzi o widoki. Przylądek jest najbardziej na wschód wysuniętym punktem wyspy, a droga długa i kręta jest jedną z najbardziej malowniczych tras na Majorce. Dlatego już z tego względu warto się tutaj wybrać. Ogromne, opadające pionowo klify przyprawiające o zawrót głowy oraz zatoczki kryjące się u ich stóp. Te widoki na długo pozostaną w pamięci. Oprócz wspaniałej panoramy, znajdziemy tutaj również kilka równie pięknych plaż, na których niestety nie brakuje jednodniowych turystów, ale i tak warto wybrać się choć na jedną z nich i zrelaksować się oraz zażyć kąpieli morskiej i nacieszyć oko cudownymi widokami.

Swoją podróż rozpoczęłyśmy od naszej bazy docelowej, czyli Alcudii, udając się stamtąd w kierunku Port de Pollenca, dalej podążając już za znakami w kierunku Formentor gdzie po przejechaniu 10 km krętej drogi, mijaniu tysiąca kolarzy dojechaliśmy do celu, który zwieńcza latarnia morska i jej srebrna kopuła, która pręży się dumnie na krawędzi klifu. Niestety nie jest udostępniona do zwiedzania, jest tam tylko kawiarnia, gdzie możemy napić się kawy i przekąsić małe co nieco.
Nie umiałam się napatrzeć na te widoki, miejsce to zrobiło na mnie ogromne wrażenie! Kocham góry, dużo chodzę po górach, ale równie mocno kocham morze, a połączenie górskich szczytów na tle otwartego morza, przyprawia mnie o gęsią skórkę. Także mój zachwyt sięgnął zenitu. Mogłabym przemierzać tą trasę w tę i z powrotem podziwiając te cuda jakimi nasza matka natura nasz obdarzyła. Niestety trzeba było ruszać dalej, co nie oznaczało mniej atrakcyjnych miejsc, wręcz przeciwnie. W drodze powrotnej, zjeżdżając już po malu w dół, co chwile zatrzymywałyśmy się abym mogła probić zdjęcia. Tak, to druga sprawa, oprócz podziwiania widoków, mogłabym je również godzinami fotografować. Dlatego zatrzymałyśmy się na dłużej i zeszłyśmy nieco stromą ścieżką do jednej z idyllicznych zatoczek i przecudownej plaży. Nie jestem pewna, ale chyba to była Cała Figuera. Ścieżka ta zaczyna się zaraz za tunelem (zjeżdżając w dół) Mont Fumat. Sami spójrzcie jak tam pięknie.
Po kolejnym ataku zachwytu i krótkim odpoczynku, udałyśmy się dalej w kierunku słynnej plaży Platja de Formentor, tej z dzikimi tłumami turystów. Byłyśmy poza sezonem, a więc tych tłumów udało nam się uniknąć, choć trzeba przyznać, że turystów o tej porze roku na Majorce nie brakuje i jest już ich znaczna ilość. Zrobiłyśmy sobie tutaj mały chilloucik, a ja nie mogłam oprzeć się pokusie, aby nie wskoczyć do morza, choć woda jeszcze troszkę zimna była, ale na szczęście to nie Bałtyk, więc dało radę.
Na sam koniec zostawiłyśmy sobie punkt widokowy Mirador des Colomer, który jest w sumie pierwszym podczas wjazdu na trasę w kierunku Cap de Formentor, lecz wjeżdżając tam o poranku, były tam tak dzikie tłumy, że postanowiłyśmy sobie zostawić tą atrakcję na koniec dnia, co było idealnym pomysłem, ponieważ pod wieczór już nie było autokarów z wycieczkami i tłumów turystów, więc mogłam na luzie porobić zdjęcia. Atrakcyjność tego miejsca idealnie ujął pewien polak, na którego (chcąc, nie chcąc) natknęłam się podczas spaceru. Jak on to powiedział, cytuję: "O ja pier..., ale tutaj jest spektakularnie". I zgadzam się tutaj z naszym rodakiem w stu procentach! Miejsce spektakularne, zapierające dech w piersiach! Sami oceńcie...
Ciekawa jestem miejsc, które na Was zrobiły tak wielkie wrażenie jak na mnie Cap de Formentor. Piszcie w komentarzach o waszych perełkach na świecie, które warto zobaczyć. Tymczasem życzę Wam wszystkim cudownego weekendu, niech będzie bogaty w podróże te małe jak i duże, bo życie to podróż, a nie poznamy nowych oceanów, nie odchodząc od brzegu.

You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Subscribe