Maseczki ORIGINS

16:36

Codzienna pielęgnacja mojej skóry to już rytuał, bez którego nie wyobrażam sobie zacząć oraz zakończyć swojego dnia. Jak już wiecie moimi ulubionymi produktami do codziennej pielęgnacji są kosmetyki marki CLINIQUE, uwielbiam również maseczki marki LUSH, które zawsze będę polecała, lubię też testować różne inne rzetelne kosmetyki. Od jakiś trzech miesięcy używam słynnych maseczek do twarzy marki ORIGINIS, które mega pozytywnie mnie zaskoczyły i na stałe zagościły w mojej kosmetyczce. Zdrowa, oczyszczona, odpowiednio nawilżona i świeżo wyglądająca cera to podstawa w codziennej pielęgnacji, a maseczki Origins bardzo mi w tym celu pomagają.

1. Maseczka ORIGINS, Clear Improvement, Active Charcoal Maskr To Clear Pores, to maseczka do oczyszczania cery z porów dzięki aktywnemu węglowi drzewnemu pozyskiwanego z bambusa, który ma działać jak magnes i przyciągać głęboko zalegające zanieczyszczenia, które blokują pory. Biała chińska glinka ma za zadanie absorbować wydzielane przez środowisko toksyny, a lecytyny rozpuszczać zanieczyszczenia. Osobiście muszę przyznać, że maseczka naprawdę głęboko oczyszcza, a przy regularnym jej stosowaniu (raz w tygodniu) moja cera nie ma porów oraz wygląda świeżo i zdrowo.
2. Kolejna maseczka Origins to maseczka Original Skin Retexturing Mask with Rose Clay, którą stosuję 1-2 razy w tygodniu dodatkowo w mojej pielęgnacji. Maseczka zawiera w składzie śródziemnomorską różaną glinkę, kanadyjską wierzbownicę, złuszczające mikrocząsteczki jojoby, które mają za zadanie głęboko oczyścić skórę oraz wyrównać jej strukturę. Uwielbiam ją, ponieważ po niej moja skóra twarzy jest nieskazitelnie gładka i miękka.
3. Trzecia maseczka tej marki to Drink Up Intensive Overnight Mask to Quench Skin's Thirst, maseczka idealna na noc, która dzięki swoim składnikom mocno nawilża skórę twarzy. Olejki z awokado i pestek moreli mają za zadanie głęboko oraz szybko rozprowadzić po skórze zgromadzone rezerwy substancji nawilżających i pomóc zbudować zapasy na kolejny dzień. Wodorosty z morza japońskiego mają pomóc naprawić barierę ochronną skóry, zapobiegając odwodnieniu w przyszłości oraz zapobiec oznakom przedwczesnego starzenia. Uwielbiam tą maseczkę i nakładam ją po ciężkim dniu, aby moja skóra otrzymała odpowiednią dawkę nawilżenia i przyznam, że po długim i męczącym dniu, kiedy mam na sobie przez cały dzień makijaż, po nałożeniu maseczki rano budzę się z komfortowym uczuciem iż moja cera jest gładka, nawilżona, odświeżona no i odprężona oraz jędrniejsza. Nie da się ukryć, że maseczka działa cuda.
Kolejną maseczkę, jaką chce Wam przedstawić jest maseczka również Origins Flower Fusion - Hydrating sheet mask. Maseczka w płachcie, która jest produkowana ze stu procentowego bambusa, co sprawia, że są bardzo delikatne. Maseczki te mają za zadanie nawilżyć skórę twarzy, ale czy tak jest rzeczywiście napiszę Wam po powrocie z wakacji, ponieważ kupiłam sobie tą maseczkę do samolotu na przetestowanie podczas długiego lotu. Także na recenzję trzeba trochę poczekać. Reszta maseczek, które Wam opisałam polecam Wam serdecznie, ponieważ są warte zakupu. Tylko pamiętajcie regularnym ich stosowaniu dla uzyskania odpowiednich efektów. Pozdrawiam serdecznie i dajcie znać czy zdecydowałyście się na ich zakup, a może już używacie, więc piszcie jak się u Was sprawdzają. A może polecacie jakieś inne godne uwagi produkty do twarzy?

You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Subscribe